Po sprawdzeniu wcześniej zarezerwowanych i zapłaconych biletów (www.scandlines.de – 70€) zostaliśmy ustawieni w dość krótkiej na razie kolejce do wjazdu na prom. Praktycznie punktualnie o 13:00 wjechaliśmy na pokład Kronprins Frederik i dziesięć minut później razem z kilkuset pasażerami odbiliśmy od brzegu. Prawie bezwietrzna pogoda i rzadkie chmury, nie zasłaniające blasku słońca dawały nadzieję na spokojną podróż. Na górnym pokładzie było dość mało pasażerów, ale my kontynuowaliśmy nasze fotograficzne pasje. Z Anią skorzystaliśmy z pokładowego bufetu (jakieś proste frytki), a resztę duńskich koron wydaliśmy w sklepie wolnocłowym na słodycze i piwo (duńskie Tuborg) w jakiś nieprawdopodobnych okazjach. Po powrocie na otwartą przestrzeń z ciekawością obserwowaliśmy duży ruch statków w tej części Bałtyku, między innymi płynący z Rostocku do Gedser drugi prom Scandlines i kuter niemieckiej straży przybrzeżnej. Całkiem stresujące dla Małgosi okazało się oczekiwanie na wyokrętowanie. W zamkniętej i kołyszącej się ładowni, w samochodzie stojącym prawe na styk z innymi pojazdami minuty dłużyły się bardzo. Pomyśleliśmy już niestety po czasie, że dziewczyny mogły zejść ze statku na piechotę i do samochodu wsiąść dopiero na brzegu. Ale trudno. Około 16:00 w minorowych nastrojach znaleźliśmy się z powrotem w Niemczech.
Niemiecka autostrada będąca kontynuacją trasy E55 doprowadziła nas aż za Berlin. Po drodze, w anonimowej gospodzie zjedliśmy nie wyróżniający się niczym obiad. Pierwszy drogowskaz do granicy Polski przywitaliśmy z nieukrywaną ulgą, lecz niestety na tym odcinku E30 właśnie remontowano jedną z jezdni autostrady i ruch odbywał się tylko po jednej stronie. „Rozkraczona” ciężarówka dopełniła szali goryczy. Policji kierującej ruchem nie było i tylko wyjątkowy rozsądek kierowców, którzy sami wpadli na pomysł ruchu „jeden samochód w tę stronę, drugi w przeciwną”, nie doprowadził do totalnego korka. Nasze zaskoczenie myśleniem i współpracą użytkowników drogi było tym większe, że przecież połowa z nich to byli Polacy. Jak widać wyjazd już za granicę kraju wspomaga wyobraźnię.