Rano nie mogliśmy się doczekać na śniadanie, które skandynawskim zwyczajem w weekend podawane było dopiero od 8:00. Takich jak my było więcej, bo szkoda było czekać w motelu, gdy przed Tobą długą drogą. Spotkaliśmy tam małżeństwo Polaków wracających już do Polski, dwie pary Holendrów po pięćdziesiątce na motocyklach zwiedzających Europę i niespotykanie spokojnych Szwedów ze swoimi równie „spokojnymi” dziećmi. My spieszyliśmy się jeszcze dlatego, bo w Malmö czekali na nas kuzyni Małgosi , z którymi mieliśmy spotkać się przed i po Mszy św. (o 11:00) w katolickim (ewenement) kościele. A z Blommenlyst do Malmö jest 212 km i dwie długie płatne przeprawy mostowe.
Tu jeszcze dygresja na temat przygotowań. do wyprawy. W ich trakcie szukałem także, gdzie będziemy mogli pójść do kościoła na Mszę św. niedzielną. W sumie mieliśmy być w drodze przez trzy niedziele, a trasę można próbować dopasować do katolickich kościołów i terminów Mszy św. W sumie jednak nie było to trudne. Internet i tym razem stał się nieocenionym źródłem informacji, tak że wstępnie w każdą niedzielę mogliśmy być na Mszy św. w katolickim kościele i to odprawianej w języku polskim. Widać, że Polacy rozproszyli się również po całej Skandynawii, a za nimi i ich duszpasterze.
W końcu udało się i ruszyliśmy. Na szczęście grożąca deszczem w sobotę pogoda przestała straszyć i słońce oświetlało nam drogę przez Danię. Przejazd przez Wielki Bełt możliwy jest od 1998 roku przez dwa kolejne wiszące mosty o długości ponad 6 kilometrów każdy. Budowa tej przeprawy była antraktem przed budową jeszcze dłuższej nad i pod kolejną cieśniną dzielącą Danię od Szwecji tzn. Sundu, oddanej do użytku w roku 2000. Obie przeprawy są ogromną atrakcją turystyczną, a ze względów gospodarczych trudno nie docenić zwłaszcza roli tej drugiej. Przestrzeń widoczna z mostu oraz dobrze oświetlony, szeroki tunel nie przyniosły złych odczuć. Wręcz przeciwnie zachwyt i kolejny element do układanki dobrych wspomnień z wyprawy. Układanki, która dopiero zaczynała się wypełniać. Przejazd przez obie cieśniny jest płatny i kosztuje odpowiednio 205 i 260 DKK za samochód.
Bez kłopotu (oczywiście prowadzeni przez na razie niezawodny GPS) dotarliśmy do kościoła Zbawiciela (Vår Frälsare) na Erik Dahlbergsgatan 28 w Malmö (http://www.katolik.nu/varfralsare/index.htm). Msza św. po szwedzku po raz kolejny udowodniła, że religia jest ponadnarodowa i nikt nie ma kłopotu w czynnym uczestnictwie. Choć język szwedzki jest zupełnie obcym (nawet dla znających angielski i niemiecki) to stałe części Mszy św, sama liturgia, a nawet czytania (święto św. Piotra i Pawła) były oczywiste i zrozumiałe. Po błogosławieństwie dużo osób udało się do parafialnej kawiarenki, gdzie wolontariusze sprzedawali własnego wyrobu ciasto, herbatę, kawę i soki, a rodzinna atmosfera skłaniała do dłuższych rozmów. Niestety nasz napięty tego dnia harmonogram nie pozwalał na dłuższą przerwę i musieliśmy pożegnać sympatycznych kuzynów i ich polskich i szwedzkich przyjaciół. Umówiliśmy się jeszcze na obiad w drodze powrotnej (trasa biegła znowu przez Malmö) i po zatankowaniu benzyny na poleconej stacji (cena niższa o ok. 5%, 13,49 SEK/l) pojechaliśmy dalej.