Po całym dniu (była już 20, choć słońce nie zamierzało wcale zajść do końca) nie mieliśmy już właściwie, jak zachwycać się widokami kolejnej doliny, otaczających ją gór i spływających z nich nitek wodospadów. Bez refleksji minęliśmy Stalheim (mieliśmy w planie zobaczyć go kolejnego dnia) i wijącą się po brzegach rzeki Nærøydalselvi drogą, uparcie dążyliśmy do wynajętego domku. Na miejsce (Gudvangen – Ramsøy) dotarliśmy około 20:30, gdzie oczekiwał na nas właściciel z żoną. Po krótkim instruktażu obsługi i wpłaceniu kaucji (600 NOK) objęliśmy na tydzień pomalowany na czerwono, drewniany, piętrowy dom z trzema sypialniami, dwoma salonami, kuchnią i dwoma łazienkami, w pełni wyposażony w stylu norwesko-anglosaskim. (Novasol: dom N23095)
Ten najdłuższy w podróży dzień, pełen zaskakujących i zapierających dech w piersiach widoków, krajobrazów i nowych dla nas przeżyć, po przejechaniu ponad 500 km zakończył się wreszcie własnoręcznie zrobioną kolacją i zachwytem nad tym co widzieliśmy za oknem – perspektywą we wspaniały fiord oświetlony wreszcie zachodzącym słońcem, kładącym ostatnie promienie na szczytach okalających dolinę.