Do Gudvangen wróciliśmy ok. 18:00 i zanim dotarliśmy do naszego domku, odwiedziliśmy turystyczne centrum miejscowości. Wybudowany w norweskim stylu ośmiokątny budynki, w formie ogromnego namiotu, mieści dużą restaurację i sklep z pamiątkami. W trochę mniejszym, stojącym obok, jest ciekawy hotel z ręcznie wykonanym wyposażeniem w stylu wikingów. Wszystko dla turystów rozpoczynających lub kończących w leżącym obok porcie wycieczki po fiordzie. Nierzadko zdarza się, że do wąskiego fiordu (250-500 metrów) wpływają wycieczkowe kolosy (np. Queen Elisabeth 2) o długości ponad 300 metrów i zabierające ponad 1500 pasażerów w luksusowych kabinach. Niedaleko była też stacja benzynowa (13,99 NOK/l) ze sklepem spożywczym i myjnią dla TIR’ów.
Dzień o wyjątkowo zmiennej pogodzie zakończyliśmy w ciepłym domku, przed którym powitały nas gospodarujące na pobliskiej łące owce, barany i kozy. Rozpogadzające się niebo zainspirowało dziewczyny do kolejnych zdjęć wnętrza domku, a prawie przed północą, również jasnych razem, fiordu i nieba, rozdzielonych prawie czarnymi skałami.