Rano obudziło nas słońce ostro oświetlające przeciwległą stronę fiordu i hałas ciężkiego sprzętu porządkującego dalej osuwisko po lawinie. Plan na ten dzień był dość prosty: wypoczętym po przerwie samochodem objechać turystyczne drogi w okolicy na wschód od Gudvangen, tzn. do Øvre Årdal, skąd godzinny spacer do Vettifossen, później płatną szutrową Tindevegen (50 NOK) w poprzek masywu Jotunheimen i dalej Sognefjell albo do Lom i z powrotem, albo od razu przez Sogndal i promem zamknąć pętlę w Lærdal.
Przejazd przez tunele z Gudvangen przez Lærdal (zjazd z E16 na drogę nr 5) do Åretun (dalej drogą 53) uśpił Anię całkowicie. W sumie nie ma się co dziwić – na przejechane 65 km, przeszło 45 km w tunelach. My z Małgosią nie mogliśmy oderwać oczu od panoramy fiordu oświetlonego południowym słońcem. Droga biegnąca starym zwyczajem po samym brzegu Årdalfjorden, na półce pod skalnym urwiskiem, urzekała jeszcze bardziej widokami pojawiającymi się za każdym zakrętem. Nie mogliśmy się powstrzymać, aby nie zrobić postoju i oddać się pasji fotografowania. Prawie nierealny błękit nieba, odbijającego się w nieruchomej wodzie, ograniczonej skałami i oświetlonej stojącym za nami, nad wysokim zboczem, słońcem komponował się z zielenią nadbrzeżnych brzóz. Na samym końcu fiordu minęliśmy raczej nieciekawe i przemysłowe, choć malowniczo położone miasteczko Årdalstangen. Tu kończyło się morze