Po domowym obiedzie, w czasie którego dość rzęsiście, ale krótko popadał deszcz, zrobiliśmy sobie kolejne sesje zdjęciowe fotogenicznego domku, ogródka i oczywiście fiordu. Wieczorem już tylko pakowanie, bo ze smutkiem spostrzegliśmy, że to już nasza ostatnia noc w Gudvangen, a przed nami już droga powrotna do Polski. Wpisałem nasz pobyt do pamiątkowej księgi gości w grubych drewnianych okładkach. Opisałem na „tylko” jednej stronie naszą wyprawę i zauroczenie Norwegią. Szybko położyliśmy się spać, bo w planie była pobudka o barbarzyńskiej godzinie 6:30 i wyjazd przed 9:00 w kierunku do Oslo.